Modlitwa przed banknotem pieniężnym

"Panie, spójrz na ten banknot – ja się go boję.

Ty znasz jego tajemnice, znasz jego dzieje.

Jakiż on ciężki.

Pociąga mnie, bo milczy,

On nigdy nie powie, co kryje się w jego załamkach,

nie ujawni kryjących się w nim wysiłków i walk.

Nosi na sobie pot ludzki,

Jest poplamiony krwią, rozczarowaniem, ośmieszoną godnością.

Jest bogaty w cały zawarty w nim ciężar pracy ludzkiej.

I ten ciężar jest jego wartością.

Ciężki jest, Panie.

Pociąga mnie, a jednocześnie budzi we mnie lęk,

Bo zmarłych na sumieniu,

Wszystkich biedaków, którzy dla niego zamęczyli się pracą... Żeby go tylko mieć, żeby mieć go choć kilka godzin...

Żeby za niego zdobyć  trochę przyjemności, radości życia... Przez ile palców przeszedł, Panie?

I czego dokonał w swych długich, milczących podróżach?

Ofiarował białe róże promiennej narzeczonej,

Nim opłacono słodycze na chrzciny,

To on żywi różowego bobasa,

On położył chleb na stole rodziny,

Pozwolił młodym na uśmiech, starszym na radość, Opłacił wizytę u lekarza wybawcy,

Dał książkę, z której uczy się dzieciak,

To on oblókł w habit dziewicę.

To on wysłał list oznajmiający zerwanie,

To on opłacił usunięcie maleństwa z łona matki, To on rozdał alkohol i rozpił człowieka,

To on wyświetlił dzieciom zakazany film i nagrał wstrętną płytę, To on usidlił młodego chłopca, a z dorosłego zrobił złodzieja,

To on na kilka godzin kupił ciało kobiety,

To on opłacił morderczą broń i deski na trumnę.

O, Panie, ofiaruję Ci ten banknot

W jego tajemnicach radosnych,

W jego tajemnicach bolesnych.

Dziękuję  Ci za życie i za radość, jakie on dał.

Przepraszam za zło, które wyrządził.

Ale nade wszystko, Panie, ofiaruję go Tobie za całą pracę ludzką, za cały człowieczy trud, którego jest symbolem,

a który - jako pieniądz bez plam –

już jutro zostanie przemieniony w Twoje wieczne życie".